Po tym jestem ponownie umieszczony przed ołtarzem. Ale nagle wydaje mi się, że przed kościołem przechodzi procesja. Pani wskazuje mi to i mówi: „To jest Cudowna Procesja w Amsterdamie”
Widzę tę procesję przechodzącą przez stare śródmieście. Jest tam również ksiądz, idący na wprost z naszym Panem.
29 lipca 1945
słyszę ten głos ponownie i nagle widzę ołtarz ofiarny z czasów starożytnych. Dym opada. Słyszę ten głos mówiący: „Jahwe ostrzega swój lud”
Wtedy słyszę: „Bądź wierny. Rozproszyli moje jagnięta”
W tych ostatnich słowach widzę baranki rozrzucone we wszystkich kierunkach i rozchodzące się po całym świecie. Chodźcie, wierni.
Teraz Pani stawia krzyż na ołtarzu ofiarnym i widzę, że tak powiem, cały świat zgromadził się wokół niego. Ludzie jednak stoją tam z opuszczonymi głowami i odwróceni od krzyża. Wtedy słyszę: „Przyjdźcie, wierni” I widzę kielich niesiony wśród tłumu.
„Ale częściowo na próżno”, słyszę powiedział. Chrystus, Droga.
Muszę spojrzeć w górę i nagle widzę Panią. Uśmiecha się i wyciągając ramiona mówi: „Chodź”. Stoi teraz przede mną duża liczba mężczyzn wszelkiego pokroju: panów, prostych ludzi, także księży i zakonników, ubranych na czarno. Wśród nich są dobrzy ludzie, ale też tacy bardzo dobrzy. Pani zaprasza ich, by poszli z nią. Ona ich poprowadzi. Teraz widzę przede mną długą i trudną drogę, na końcu której jest jasne światło.
„Tędy”, mówi Pani i szerokim gestem wskazuje mężczyznom, że mają iść tą drogą. To trudne i wymagające. Po obu stronach odpadają. Pani patrzy z matczyną troską i uśmiecha się do nich. Wtedy widzę przed sobą napisane: „Znowu do życia z Chrystusem”
Po tym Pani wygląda na smutną i mówi: „Anglia znajdzie drogę powrotną do mnie”.
Zatrzymuje się na chwilę, po czym powoli i cicho mówi: „Ameryka też”. Potem Pani powoli znika i widzę osobliwą mgłę unoszącą się nad światem.
29 sierpnia 1945
Smutek i radość widzę Panią przede mną. Wskazuje, że powinnam zajrzeć w swoją rękę. Widzę, że tak powiem, wychodzą z tego dziwne rzeczy. Widzę wielki smutek; to wkłada mi do ręki i muszę na to patrzeć. Kiedy patrzę w swoją dłoń, odczuwam narastający głęboki smutek. Pani uśmiecha się i mówi: „Ale radość nadejdzie”
W tym momencie też czuję tę radość. Widzę promienie, jasne promienie.
Dalej widzę duże budynki, kościoły. Pojawiają się wszelkiego rodzaju kościoły, to znaczy nie tylko kościoły katolickie. Pani mówi: „Musi stać się jedną dużą społecznością” Na te słowa czuję straszliwy ból w dłoni. Nadciągają burze na te kościoły. Teraz Pani pozwala mi zobaczyć trzech papieży. Na lewo, powyżej, stoi papież Pius X. Nasz papież, Pius XII, stoi pośrodku, a po prawej widzę nowego papieża. Wskazując na trzech papieży, Pani mówi: „Ci trzej to jedna era. Ten papież i nowy to bojownicy”.
Następnie odnosi się do nowej, ale dziwnej wojny, znacznie późniejszej, która spowoduje straszną katastrofę.